W poprzednim rozdziale...
- Nie
zamierzam spać, jest tu zbyt niebezpiecznie - Acha, dzięki, teraz już w ogóle
nie zasnę!
Udało mi
się wytrzymać jakieś dwadzieścia minut, ale sen okazał się silniejszy. Nie
zważając na tamtego chłopaka, poszłam spać.
Ranek
zapowiadał się świetnie. Słońce przedzierało się przez liście drzew, tworząc
ciekawe wzory na trawie. Gdzieniegdzie ganiały króliki, mijając przeszkody,
utworzone przez matkę naturę. Miały widocznie sporo zabawy. Wyglądały tak
słodko i beztrosko. Wszelakie zwierzęta z okazji nastania nowego dnia, leniwie
poszukiwały czegoś do jedzenia.
Rozejrzałam
się wokoło. Flora lasu, jak i fauna, zdawały się nie zwracać na mnie
najmniejszej uwagi. Jakby mnie tam nie było. Dzięki temu mogłam podziwiać całe
piękno letniego lasu, które zasługiwało na dużo więcej uwagi, niż miało.
- Obudziłaś się? - No tak, jak mogłam
zapomnieć, że nie jestem tu sama.
- Tak... Która godzina? - zapytałam z
przyzwyczajenia.
- Coś około dziewiątej, patrząc na słońce.
- Odparł. Umiał wyczytywać godzinę z położenia słońca... Już miał u mnie plusa. - Wstawaj, musimy gdzieś iść. - Zażądał, a ja nie wiedzieć czemu
zaraz się podniosłam. Jednak po chwili tego żałowałam. Spanie na twardej ziemi,
dawało o sobie się we znaki. Ból przeszył moje plecy bezlitośnie, co zmusiło
mnie do cichego jęknięcia i podniesienia się do siadu.
- Wszystko w porządku? - zapytał z przejęciem.
- Nie... Spałam na twardej i zimnej ziemi!
Nie jest to dla mnie codzienność, jak dla co niektórych... - W sumie, było
możliwe, że on tak sypiał. Przez chwilę pomyślałam, że to było wredne... Mam nadzieję, że go nie uraziłam za bardzo...
- Rozumiem. - Rzucił od nie chcenia i
podszedł do mnie. Stanął za moimi plecami. Trochę się przestraszyłam. Już
chciałam się obrócić i go... Delikatnie mówiąc "szturchnąć".
Powstrzymałam
się, czując jego ciepłe dłonie na moich ramionach. Przez chwilę nie wiedziałam
co zamierza, ale po chwili zaczął masować obolałe części moich pleców i ramion. Było...
Przyjemnie. Jego duże i gorące ręce, były do tego stworzone... Możliwe, że był masażystą? Nie, co jak co, ale to ostatni zawód, jaki bym się po nim spodziewała.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam głosem pełnym rozkoszy, którą obdarowywał moje ramiona...
- Tak jakoś... Musisz być w pełni sił.
Czeka nas... Emm... Powiedzmy że, dużo wysiłku - Ciekawe co miał na myśli...
Cóż, ważne, że ból znika... Czemu tak mi się to podobało?
Przecież to tylko... Obcy facet, który nie chce pokazać swojej twarzy, nie chce
zdradzić swojego imienia, ani nic o sobie... Ale biło od niego ciepło, takie
przyjemne... Zdobył właśnie kolejnego plusa.
Wtem moja
przyjemność zakończyła się. Wstał i zachęcił gestem dłoni bym wstała. Jak
chciał, tak uczyniłam. Przygotowałam się na kolejny zastrzyk bólu, lecz nic
takiego nie poczułam. Jedyne co mnie bolało to dłoń, pewnie komar mnie ugryzł w
nocy jak spałam. Moje plecy jak nówki, jak nowo narodzone.
- Dzięki. - Powinnam mu dziękować?
- Nie trzeba. Idziemy. - Dlaczego zawsze
był taki oschły, zimny i bez uczuć? Jedynie jego dłonie były ciepłe. Trzeba go
jakoś przekonać, żeby w końcu zaczął gadać jak człowiek z człowiekiem, a nie...
Człowiek z kamieniem. Odebrałam jednego plusa, zostawiając go z jednym.
- Jak masz na imię? - Zaczęłam niewinnym
pytaniem.
Cisza.
- Emil, "Ten, który rywalizuje"
- "Ten, który rywalizuje"? -
powtórzyłam.
- To takie... Stwierdzenie opisujące moje
imię.
- Czyli interesujesz się znaczeniem
imion?! - Mogę powiedzieć, że to niecodzienne zainteresowanie. - A co oznacza
moje imię?
- Twoje imię nie ma dokładnego znaczenia.
Adrianna "Należąca do miasta Hadrii". Hadria mogła się pochwalić
wspaniałymi portami i zdolnościami pływackimi swoich mieszkańców. Możesz
interpretować to jako... Pochodzenie z pięknego miasta. - Kiedy mu się przedstawiłam? Ech... Ale chyba to była jego
najdłuższa wypowiedź jaką słyszałam... Brawo!
- Łał, fajnie. Skąd tyle wiesz?
- Tak jakoś... - Zrozumiałam że nie chce
teraz o tym gadać... Ale znów zdobył plusa. Jak on to robi?
Wędrowaliśmy
ścieżką, wydeptaną przez zwierzęta. Świerzy wiaterek kołysał delikatnie moje
włosy i roznosił świeżość lasu. Podążałam za Emilem. Ładne imię. Ani trochę nie
pasowało mi do niego. Emil kojarzył mi się z wysokim chłopakiem, opalonym i
przede wszystkim przystojnym. Ten Emil był... Blady. Wysoki na pewno o jakieś
dwie głowy wyższy ode mnie... Chociaż wszystko jest ode mnie wyższe więc...
Nie
widziałam czy jest przystojny... Cały czas miał na twarzy te kominiarkę. I
tylko duże niebieskie oczy mogłam zobaczyć... Po oczach nie stwierdzę czy jest
przystojny czy nie!
- Jesteśmy - oznajmił. Przed nami była
góra, nie wysoka. Z środka wypływała woda, która spływając z kilkunastometrowego klifu, tworzyła bajorko z krystalicznie czystą wodą, która znalazła
szpary w "skalnej misce", tworząc małe wodospady, a następnie małe
rzeki, spływające w dół lasu. Wokoło nie było dużo drzew, dzięki czemu
słońce idealnie oświetlało wodę.
Cały
krajobraz, wyglądał jak z bajki.
Wyobraźcie sobie, że to jest większe i głębsze... Cóż innego nie znalazłam ;-; |
- Po co tu przyszliśmy? - zapytałam dalej
podziwiając to magiczne miejsce z zachwytem.
- Heterochromia.
- Że co proszę?
- Heterochromia. Człowiek posiadający dwa
różne kolory oczu. - Będzie się teraz nabijał? Na wszelki wypadek spuściłam
wzrok. I bezczelnie zmienił temat...
- I co w związku z tym?
- A więc jeszcze nie wiesz... Proszę, to
dla ciebie. - wręczył mi małe, białe pudełko.
- Prezent? Przepraszam nic dla ciebie nie
kupiłam... Było ostrzec, że mam coś zabrać, zanim mnie porwałeś. - Zachichotał
cicho. Jedak umiał to robić.
- Otwórz - zażądał. Posłusznie otworzyłam
pudełko. W środku było coś... Coś... Eee?
- Co to?
- Soczewka. Nie będziesz musiała się
martwić o kolor swoich oczu.
- Ale... Ona jest... Przezroczysta? -
Pierwszy raz coś tego typu widziałam.
- Kolor twoich oczu jest wyjątkowy.
Dlatego ta jest specjalna i sama dopasuje odpowiedni odcień. - Jakaś nowa
technologia? Samodzielna soczewka, mądre.
- Nie musiałeś ale... Dziękuję.
- Pomóc ci założyć?
- Nie, dziękuję. Poradzę sobie. - Tak, w
końcu pierwszy raz w życiu miałam do czynienia z soczewkami, na pewno sobie
poradzę.
Delikatnie
wyjęłam ją ze swojego opakowania i starałam się nie wydłubać sobie oka. Jednak
coś mi nie wychodziło.
Widząc
to, Emil podszedł i chciał mi pomóc. Chwilę się wahałam, ale jednak wiedząc,
że prędzej pozbawię się oczu, niż założę to "coś".
Emil,
delikatnie chwycił moją twarz, rozchylając przy tym jedno oko, zmuszając mnie,
do spojrzenia prosto w jego niebieskie oczy. Poczułam na policzku jego ciepły
oddech delikatnie muskający moją skórę. Jego palec wskazujący zasłonił część widoku. Tak bardzo miałam ochotę mrugnąć!
- Gotowe. I jak?
- Już? Zero różnicy - Obeszło się bez bólu i krwawienia. Podeszłam
do wody i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Chyba dał mi zepsutą soczewkę. -
Emm... Coś ta twoja soczewka nie działa... - Plus, czy minus?
- Działa. Twoje oczy są zielone. Tylko ty
ich nie widzisz. Ale każdy poza tobą widzi zielony odcień.
- A czemu nie niebieskie?
- Widocznie uznała, że taki bardziej ci
pasuje - zażartował. Dobra, zasłużył na trzeciego plusa.
Chyba
zebrał w sobie odwagę i zdjął wreszcie swoją kominiarkę ukazując swoją twarz.
Pierwsze
co rzuciło mi się w oczy to jego kolor włosów. Czyste blond włosy opadały delikatnie na jasne brwi. Włosy
nie były krótkie ani długie. Rysy twarzy wyraźne ale jednocześnie miały w sobie
coś z małego dziecka, co sprawiało, że... Wyglądał słodko! I dziwnie mi kogoś
przypominał... Tylko kogo? Czwarty plus.
Popatrzył
na mnie pytająco. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wlepiałam swoje oczy,
prosto w jego.
- Aż taki okropny jestem? - zapytał
mierzwiąc swoje włosy i pokazując swoje białe uzębienie.
- Nie, nie. Wręcz przeciwnie... -
Zarumieniłam się lekko. Rozmarzyłam się? Możliwe...
Nadal nie
przestawał mnie zaskakiwać. Najpierw zdjął kominiarkę a teraz koszulkę, która
skrywała blade, wyrzeźbione ciało. Nie było ono może idealne, ale miało...
Kaloryfer. Nie znaczny, ale miał. On to robił specjalnie? Moje policzki wręcz płonęły. W końcu stał,
oświetlany przez promienie słoneczne, w samych luźnych spodniach. Piąty plus.
- Weź się tak nie patrz... To krępujące
trochę... - Znowu złapał się za głowę, gładząc swoje włosy. - Teraz twoja kolej.
- Że co?! - Czy on chciał...?
- Rozbieraj się. - Rzekł triumfalnie z
uśmiechem na twarzy. Nie mówił poważnie; za bardzo był uśmiechnięty i wyraźnie weselszy niż wcześniej.
- Nie zamierzam - Odpowiedziałam również
się uśmiechając.
- W takim razie nie mam wyboru... -
skierował się w stronę lasu do cienia. Rozejrzał się dookoła. Nie wiedziałam
co mam robić, więc... Po prostu stałam.
Wziął
rozbieg i dosłownie rzucił się na mnie, wrzucając nas obu do lodowatej wody.
Zamknęłam oczy, chciałam pisnąć ale byliśmy już pod wodą, nie zdążyłam nawet
nabrać powietrza. Chłód od razu mnie rozbudził i przez przypadek otworzyłam
oczy. O dziwo nic mnie nie szczypało. Zobaczyłam przed oczami jego twarz, blond
włosy nie przysłaniały już twarzy. Wyglądał... Tak znajomo...
Uśmiechnął
się. Poczułam jak mnie obejmuje. Było tak przyjemnie... Ciepło jego ciała było ukajające. Włosy wpadały lekko na
niego, informując mnie, że płyniemy w dół. Odwzajemniłam uśmiech. Drań wrzucił mnie do lodowatej wody z zaskoczenia, bez pytania mnie o zdanie! Szósty plus dla niego.
Przed
zdjęciem z siebie kominiarki był oschły, zimny. Teraz widziałam, że był dobry,
pogodny i miał w sobie coś co sprawiało, że... Od razu można było go polubić.
Ale nie wyglądał na takiego, co omota sobie kogoś wokół palca i później oleje.
Był szczery. Tyle dało się wyczytać z jego niebieskich, dużych oczu, które ukrywały większość emocji.
I nagle
przed oczami pojawił mi się Max. Co on tu robi? Pojawił się przy rozmyślaniu o
Emilu.
Miało to
coś ze sobą wspólnego? Raczej nie. Chociaż teraz mogłam przyznać, że... Kiedyś Max górował w moich myślach... Znaczy, dalej w nich siedzi (prędko raczej nie wyjdzie) ale... Wychodzi na to, że teraz ma sąsiada.
Jedno
wyjście: Poznać zamiary i plany Emila... Bez powodu by mnie tutaj nie przyprowadzał...
~Podobało się? Komentuj!~
Jest! Jak wam się podoba Emil? Zasłuży na więcej plusów, czy sześć to wystarczająca ilość? ;)
I można to potraktować jako prezent na Sylwestra :)
Więc zdrowia, szczęścia w miłości i pieniędzy <3
Chociaż spóźniłam się trochę, bo właśnie wybiła godzina 0:40 :/
Mam słabą głowę ;-;
I można to potraktować jako prezent na Sylwestra :)
Więc zdrowia, szczęścia w miłości i pieniędzy <3
Chociaż spóźniłam się trochę, bo właśnie wybiła godzina 0:40 :/
Mam słabą głowę ;-;