1 stycznia 2015

Rozdział #6 Nowy

W poprzednim rozdziale...

- Nie zamierzam spać, jest tu zbyt niebezpiecznie - Acha, dzięki, teraz już w ogóle nie zasnę!

Udało mi się wytrzymać jakieś dwadzieścia minut, ale sen okazał się silniejszy. Nie zważając na tamtego chłopaka, poszłam spać.



Ranek zapowiadał się świetnie. Słońce przedzierało się przez liście drzew, tworząc ciekawe wzory na trawie. Gdzieniegdzie ganiały króliki, mijając przeszkody, utworzone przez matkę naturę. Miały widocznie sporo zabawy. Wyglądały tak słodko i beztrosko. Wszelakie zwierzęta z okazji nastania nowego dnia, leniwie poszukiwały czegoś do jedzenia.
Rozejrzałam się wokoło. Flora lasu, jak i fauna, zdawały się nie zwracać na mnie najmniejszej uwagi. Jakby mnie tam nie było. Dzięki temu mogłam podziwiać całe piękno letniego lasu, które zasługiwało na dużo więcej uwagi, niż miało.

     - Obudziłaś się? - No tak, jak mogłam zapomnieć, że nie jestem tu sama.
     - Tak... Która godzina? - zapytałam z przyzwyczajenia.
     - Coś około dziewiątej, patrząc na słońce. - Odparł. Umiał wyczytywać godzinę z położenia słońca... Już miał u mnie plusa. - Wstawaj, musimy gdzieś iść. - Zażądał, a ja nie wiedzieć czemu zaraz się podniosłam. Jednak po chwili tego żałowałam. Spanie na twardej ziemi, dawało o sobie się we znaki. Ból przeszył moje plecy bezlitośnie, co zmusiło mnie do cichego jęknięcia i podniesienia się do siadu.
     - Wszystko w porządku? - zapytał z przejęciem.
     - Nie... Spałam na twardej i zimnej ziemi! Nie jest to dla mnie codzienność, jak dla co niektórych... - W sumie, było możliwe, że on tak sypiał. Przez chwilę pomyślałam, że to było wredne... Mam nadzieję, że go nie uraziłam za bardzo...
     - Rozumiem. - Rzucił od nie chcenia i podszedł do mnie. Stanął za moimi plecami. Trochę się przestraszyłam. Już chciałam się obrócić i go... Delikatnie mówiąc "szturchnąć".
Powstrzymałam się, czując jego ciepłe dłonie na moich ramionach. Przez chwilę nie wiedziałam co zamierza, ale po chwili zaczął masować obolałe części moich pleców i ramion. Było... Przyjemnie. Jego duże i gorące ręce, były do tego stworzone... Możliwe, że był masażystą? Nie, co jak co, ale to ostatni zawód, jaki bym się po nim spodziewała.
     - Dlaczego to robisz? - zapytałam głosem pełnym rozkoszy, którą obdarowywał moje ramiona...
     - Tak jakoś... Musisz być w pełni sił. Czeka nas... Emm... Powiedzmy że, dużo wysiłku - Ciekawe co miał na myśli... Cóż, ważne, że ból znika... Czemu tak mi się to podobało? Przecież to tylko... Obcy facet, który nie chce pokazać swojej twarzy, nie chce zdradzić swojego imienia, ani nic o sobie... Ale biło od niego ciepło, takie przyjemne... Zdobył właśnie kolejnego plusa.

Wtem moja przyjemność zakończyła się. Wstał i zachęcił gestem dłoni bym wstała. Jak chciał, tak uczyniłam. Przygotowałam się na kolejny zastrzyk bólu, lecz nic takiego nie poczułam. Jedyne co mnie bolało to dłoń, pewnie komar mnie ugryzł w nocy jak spałam. Moje plecy jak nówki, jak nowo narodzone.
     - Dzięki. - Powinnam mu dziękować?
     - Nie trzeba. Idziemy. - Dlaczego zawsze był taki oschły, zimny i bez uczuć? Jedynie jego dłonie były ciepłe. Trzeba go jakoś przekonać, żeby w końcu zaczął gadać jak człowiek z człowiekiem, a nie... Człowiek z kamieniem. Odebrałam jednego plusa, zostawiając go z jednym.
     - Jak masz na imię? - Zaczęłam niewinnym pytaniem.
Cisza.
     - Emil, "Ten, który rywalizuje"
     - "Ten, który rywalizuje"? - powtórzyłam. 
     - To takie... Stwierdzenie opisujące moje imię.
     - Czyli interesujesz się znaczeniem imion?! - Mogę powiedzieć, że to niecodzienne zainteresowanie. - A co oznacza moje imię?
     - Twoje imię nie ma dokładnego znaczenia. Adrianna "Należąca do miasta Hadrii". Hadria mogła się pochwalić wspaniałymi portami i zdolnościami pływackimi swoich mieszkańców. Możesz interpretować to jako... Pochodzenie z pięknego miasta. - Kiedy mu się przedstawiłam? Ech... Ale chyba to była jego najdłuższa wypowiedź jaką słyszałam... Brawo!
     - Łał, fajnie. Skąd tyle wiesz?
     - Tak jakoś... - Zrozumiałam że nie chce teraz o tym gadać... Ale znów zdobył plusa. Jak on to robi?

Wędrowaliśmy ścieżką, wydeptaną przez zwierzęta. Świerzy wiaterek kołysał delikatnie moje włosy i roznosił świeżość lasu. Podążałam za Emilem. Ładne imię. Ani trochę nie pasowało mi do niego. Emil kojarzył mi się z wysokim chłopakiem, opalonym i przede wszystkim przystojnym. Ten Emil był... Blady. Wysoki na pewno o jakieś dwie głowy wyższy ode mnie... Chociaż wszystko jest ode mnie wyższe więc...

Nie widziałam czy jest przystojny... Cały czas miał na twarzy te kominiarkę. I tylko duże niebieskie oczy mogłam zobaczyć... Po oczach nie stwierdzę czy jest przystojny czy nie!
     - Jesteśmy - oznajmił. Przed nami była góra, nie wysoka. Z środka wypływała woda, która spływając z kilkunastometrowego klifu, tworzyła bajorko z krystalicznie czystą wodą, która znalazła szpary w "skalnej misce", tworząc małe wodospady, a następnie małe rzeki, spływające w dół lasu. Wokoło nie było dużo drzew, dzięki czemu słońce idealnie oświetlało wodę.
Cały krajobraz, wyglądał jak z bajki.

Wyobraźcie sobie, że to jest większe i głębsze... Cóż innego nie znalazłam ;-;

     - Po co tu przyszliśmy? - zapytałam dalej podziwiając to magiczne miejsce z zachwytem.
     - Heterochromia.
     - Że co proszę?
     - Heterochromia. Człowiek posiadający dwa różne kolory oczu. - Będzie się teraz nabijał? Na wszelki wypadek spuściłam wzrok. I bezczelnie zmienił temat...
     - I co w związku z tym?
     - A więc jeszcze nie wiesz... Proszę, to dla ciebie. - wręczył mi małe, białe pudełko.
     - Prezent? Przepraszam nic dla ciebie nie kupiłam... Było ostrzec, że mam coś zabrać, zanim mnie porwałeś. - Zachichotał cicho. Jedak umiał to robić. 
     - Otwórz - zażądał. Posłusznie otworzyłam pudełko. W środku było coś... Coś... Eee?
     - Co to?
     - Soczewka. Nie będziesz musiała się martwić o kolor swoich oczu.
     - Ale... Ona jest... Przezroczysta? - Pierwszy raz coś tego typu widziałam.
     - Kolor twoich oczu jest wyjątkowy. Dlatego ta jest specjalna i sama dopasuje odpowiedni odcień. - Jakaś nowa technologia? Samodzielna soczewka, mądre.
     - Nie musiałeś ale... Dziękuję.
     - Pomóc ci założyć?
     - Nie, dziękuję. Poradzę sobie. - Tak, w końcu pierwszy raz w życiu miałam do czynienia z soczewkami, na pewno sobie poradzę.

Delikatnie wyjęłam ją ze swojego opakowania i starałam się nie wydłubać sobie oka. Jednak coś mi nie wychodziło.
Widząc to, Emil podszedł i chciał mi pomóc. Chwilę się wahałam, ale jednak wiedząc, że prędzej pozbawię się oczu, niż założę to "coś".

Emil, delikatnie chwycił moją twarz, rozchylając przy tym jedno oko, zmuszając mnie, do spojrzenia prosto w jego niebieskie oczy. Poczułam na policzku jego ciepły oddech delikatnie muskający moją skórę. Jego palec wskazujący zasłonił część widoku. Tak bardzo miałam ochotę mrugnąć!
     - Gotowe. I jak?
     - Już? Zero różnicy - Obeszło się bez bólu i krwawienia. Podeszłam do wody i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Chyba dał mi zepsutą soczewkę. - Emm... Coś ta twoja soczewka nie działa... - Plus, czy minus?
     - Działa. Twoje oczy są zielone. Tylko ty ich nie widzisz. Ale każdy poza tobą widzi zielony odcień.
     - A czemu nie niebieskie?
     - Widocznie uznała, że taki bardziej ci pasuje - zażartował. Dobra, zasłużył na trzeciego plusa.

Chyba zebrał w sobie odwagę i zdjął wreszcie swoją kominiarkę ukazując swoją twarz.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jego kolor włosów. Czyste blond włosy opadały delikatnie na jasne brwi. Włosy nie były krótkie ani długie. Rysy twarzy wyraźne ale jednocześnie miały w sobie coś z małego dziecka, co sprawiało, że... Wyglądał słodko! I dziwnie mi kogoś przypominał... Tylko kogo? Czwarty plus.

Popatrzył na mnie pytająco. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wlepiałam swoje oczy, prosto w jego.
     - Aż taki okropny jestem? - zapytał mierzwiąc swoje włosy i pokazując swoje białe uzębienie.
     - Nie, nie. Wręcz przeciwnie... - Zarumieniłam się lekko. Rozmarzyłam się? Możliwe...

Nadal nie przestawał mnie zaskakiwać. Najpierw zdjął kominiarkę a teraz koszulkę, która skrywała blade, wyrzeźbione ciało. Nie było ono może idealne, ale miało... Kaloryfer. Nie znaczny, ale miał. On to robił specjalnie? Moje policzki wręcz płonęły. W końcu stał, oświetlany przez promienie słoneczne, w samych luźnych spodniach. Piąty plus.
     - Weź się tak nie patrz... To krępujące trochę... - Znowu złapał się za głowę, gładząc swoje włosy. - Teraz twoja kolej.
     - Że co?! - Czy on chciał...?
     - Rozbieraj się. - Rzekł triumfalnie z uśmiechem na twarzy. Nie mówił poważnie; za bardzo był uśmiechnięty i wyraźnie weselszy niż wcześniej.
     - Nie zamierzam - Odpowiedziałam również się uśmiechając.
     - W takim razie nie mam wyboru... - skierował się w stronę lasu do cienia. Rozejrzał się dookoła. Nie wiedziałam co mam robić, więc... Po prostu stałam.
Wziął rozbieg i dosłownie rzucił się na mnie, wrzucając nas obu do lodowatej wody. Zamknęłam oczy, chciałam pisnąć ale byliśmy już pod wodą, nie zdążyłam nawet nabrać powietrza. Chłód od razu mnie rozbudził i przez przypadek otworzyłam oczy. O dziwo nic mnie nie szczypało. Zobaczyłam przed oczami jego twarz, blond włosy nie przysłaniały już twarzy. Wyglądał... Tak znajomo...
Uśmiechnął się. Poczułam jak mnie obejmuje. Było tak przyjemnie... Ciepło jego ciała było ukajające. Włosy wpadały lekko na niego, informując mnie, że płyniemy w dół. Odwzajemniłam uśmiech. Drań wrzucił mnie do lodowatej wody z zaskoczenia, bez pytania mnie o zdanie! Szósty plus dla niego.

Przed zdjęciem z siebie kominiarki był oschły, zimny. Teraz widziałam, że był dobry, pogodny i miał w sobie coś co sprawiało, że... Od razu można było go polubić. Ale nie wyglądał na takiego, co omota sobie kogoś wokół palca i później oleje. Był szczery. Tyle dało się wyczytać z jego niebieskich, dużych oczu, które ukrywały większość emocji.

I nagle przed oczami pojawił mi się Max. Co on tu robi? Pojawił się przy rozmyślaniu o Emilu.
Miało to coś ze sobą wspólnego? Raczej nie. Chociaż teraz mogłam przyznać, że... Kiedyś Max górował w moich myślach... Znaczy, dalej w nich siedzi (prędko raczej nie wyjdzie) ale... Wychodzi na to, że teraz ma sąsiada.

Jedno wyjście: Poznać zamiary i plany Emila... Bez powodu by mnie tutaj nie przyprowadzał...

~Podobało się? Komentuj!~

Jest! Jak wam się podoba Emil? Zasłuży na więcej plusów, czy sześć to wystarczająca ilość? ;)
I można to potraktować jako prezent na Sylwestra :) 
Więc zdrowia, szczęścia w miłości i pieniędzy <3 
Chociaż spóźniłam się trochę, bo właśnie wybiła godzina 0:40 :/
Mam słabą głowę ;-;

1 komentarz: